PUBLICZNA SZKOŁA PODSTAWOWA nr 24 w OPOLU
IM. PRZYJAŹNI NARODÓW ŚWIATA
adres: 45627 Opole, ul Gorzołki 4, tel./ fax (077)4563714, e-mail: psp24op@interia.pl
HISTORIA GROSZOWIC - opracowanie Aliny Grzesik
Zawiera:
Stopniowy rozwój stosunków współczesnych, mieszczańskich oraz wiejskich.
Dotyczy gospodarzy przysługującym żołdowe pieniądze.
700 lat przemysłowo- wiejskiej gminy GROSZOWICEPOWIAT OPOLE
Słowo wprowadzenia
Dzieje Groszowic zostały napisane w 1936r. przez ówczesnego burmistrza L. Kowohla z okazji 700- lecia ich powstania. Jest to oczywiście data umowna, gdyż powstały o wiele wcześniej, czego dowodzą opisane w nich fakty historyczne. 1936r. to data pierwszej wzmianki o Groszowicach, zawartej w dokumentach, które p. Kowohl znalazł w archiwum katedry we Wrocławiu. Uroczyste obchody 700- lecia odbyły się 18. 08. 1936r. na stadionie w Groszowicach, o czym pisze w swoich dziejach. Chociaż dzieje spisane przez p. Kowohla mają już sporo lat, to do tej pory nikt ich nigdy nie przetłumaczył. Może dlatego, że były skrzętnie ukrywane i raczej nie rozpowszechniane. Dowiedziałam się o nich 2 lata temu od byłego dyrektora naszej szkoły p. Pawła Barczyka, który stwierdził, ze może kiedyś pokusi się o ich przetłumaczenie, a przynajmniej ich fragmentów, lecz nie jest to proste, bo oryginał jest pisany „gotykiem”. Na szczęście został przepisany w języku niemieckim obowiązującym współcześnie, ale i tak nikt go nie przetłumaczył. Myślę, że to z powodu specyficznej historii naszej ziemi śląskiej, a również dlatego, ze dzieje te opowiadają o czasach, kiedy panowali tu Niemcy (i Niemcy hitlerowscy) i w tym duchu są one opisywane. Zresztą na ich początku cytowane są słowa Adolfa Hitlera. Okazało się, że jedną z kopii tej kroniki, bo tak ją nazywam, posiada moja serdeczna koleżanka Joanna Meryk –Kochanek, nauczycielka w Publicznym Przedszkolu nr 22 . Dla mnie i dla siebie skserowała ją Krystyna Rybak, też nauczycielka z tego przedszkola i też pasjonatka regionalizmu. Pozostało już tylko jedno - znaleźć osobę, która na tyle dobrze zna j. niemiecki i chętnie, w dodatku bezpłatnie, przetłumaczy kronikę. I nadarzyła się okazja - do Polski z Niemiec przyjechała siostra mojej mamy - Apolonia Kurzok, która obecnie ma 71 lat. Około pół roku zajęło jej tłumaczenie, ale niestety nie było ono precyzyjne, gdyż ciocia nie rozumiała niektórych wyrazów, a zwłaszcza tych mówiących o dawnych dziejach, w tym i o pańszczyźnie. Na szczęście w moich zamierzeniach wspierała mnie moja mama Elżbieta Paszkowska z domu Piechota (67 lat), która poprosiła o pomoc panią Teresą Sieroń (76 lat), mieszkankę Groszowic, biegle znającą dawny j. niemiecki. Obie jeszcze raz słowo po słowie przejrzały całe tłumaczenie i naniosły poprawki, za co jestem im naprawdę wdzięczna i bardzo dziękuję. Moim zadaniem było uściślić opisywane wydarzenia historyczne, przez co musiałam przejrzeć sporo książek opisujących historię Śląska (wiele godzin spędziłam w czytelni Wojewódzkiej Biblioteki przy ul. Piastowskiej, która zawiera zbiory śląskie) oraz dopracować całość pod względem stylistycznym. Nie było to łatwe, gdyż pan Kowohl posługiwał się trudnym stylem, a przy tym nieznajomość j. niemieckiego znacznie utrudniła mi pracę. Jeżeli w kronice są jakieś nieścisłości, to na pewno wynikają z nieprecyzyjnego tłumaczenia. Nie umieściłam w niej przypisów p. Kowohla, gdyż nie było ich w kopii kroniki, a jedynie znajdowały się w oryginale. Mam nadzieję, że jednak ktoś pokusi się o fachowe przetłumaczenie oryginału pisanego „gotykiem”, a na razie musi nam wystarczyć to obecne, które uważam, że nie jest złe. Jeszcze raz bardzo dziękuję mojej cioci Apolonii Kurzok, mamie Elżbiecie Paszkowskiej i p. Teresie Sieroń, a zainteresowanym życzę przyjemnej lektury.Inicjatorka i współautorka przedsięwzięcia: mgr Alina Grzesik nauczycielka w PSP nr 24 w Opolu- Groszowicach od urodzenia mieszkanka Groszowic
A. Dzieje gminy GroszowiceGmina politycznaPrzemysłowa i wiejska gmina Groszowice oddalona od Opola o 4 km jest bezpośrednio położona nad Odrą. Może śmiało spoglądać wstecz na historyczną przeszłość, bo jej historia sięga do 12- tego stulecia przed narodzeniem Chrystusa, co zostało udowodnione przez znaleziska wykopaliskowe . Dawniej w jej skład wchodziła jedna mała wioska oraz jeden folwark. Była podporządkowana ówczesnemu księciu panującemu w Opolu. Nazwa „ Groszowice” prawdopodobnie nie wywodzi się od nazwy „ Grossdorf” czyli od wyrazu pochodnego, lecz kiedyś była to wioska „Grodzisława”, honorowego zarządcy. Teren Groszowic już w dawnych czasach był przydatny do osiedlenia się, ponieważ Odra z jednej strony blisko sięga do miejscowości, tworząc potężne kolano, a z drugiej strony wały na jej wschodnim brzegu zapobiegają powodzi. Dr Wilpert przypuszczał, że przy wspomnianym kolanie germańscy Opolanie, którzy mieszkali w rejonie opolskim w 10 stuleciu przekraczali Odrę i że tamtędy pomiędzy Odrą i granicą Groszowic i Gosławic przechodził stary szlak bursztynowy. W latach 1843-46 w czasie budowy kolei, w jednej z piaskowni odkryto duży cmentarz z urnami, pochodzący z epoki brązu. W 1896/97 na tym zniszczonym cmentarzu zostały przeprowadzone prace wykopaliskowe, znaleziono tam bardzo bogate dodatki na przykład: ostre lance, tarcze, szydła, gwoździe, miecze obosieczne, grzebienie rogowe i dużo innych różnorodnych rzeczy. W 1925 roku dokonano historycznego odkrycia z epoki żelaza . W dniu 17.11.1934 r. na ul. Podmiejskiej koło Groszowic były prowadzone przez dr. Raschke prace wykopaliskowe, podczas których odkryto całe „pola urnowe” z dobrze zachowanymi naczyniami. Chodzi o znaleziska z epoki brązu, ludu szkieletowo - urnowego, który prawdopodobnie należał do plemienia indogermańskiego. Pochodzili oni z czasów od 12.- 6. stulecia przed narodzeniem Chrystusa. Znalezione w wiosce „pola urnowe” również wskazują na groby z tego okresu. Zniszczony niemiecki cmentarz pochodził z 2.-4. stulecia po Chrystusie. W jego obrębie znaleziono przedmioty z okresu kamienia jak np. trzon, grot strzały i prawdopodobnie pochodzą z końca okresu kamiennego, mają więc około 8000 lat. Jest pewne, że obręb ten był również zamieszkany w młodszej epoce kamienia. Znaleziska te znajdują się w muzeum we Wrocławiu, Opolu i Raciborzu. Rok wcześniej na Oderstrasse /obecnie ulica Jana Augustyna/ znaleziono dwa dobrze zachowane szkielety, których wieku nie można było ustalić. Groszowice weszły w świat historii i po raz pierwszy wspomniano o nich w dokumentach w roku 1236. W roku tym hrabia Zbrosław, kasztelan opolski przekazał majątek ze Steinau / Ścinawy/, która posiadała prawa miejskie, kościołowi katedralnemu we Wrocławiu. Ten akt darowizny, napisany po łacinie, został sporządzony w Groszowicach i ma w niemieckim tłumaczeniu następujące brzmienie: „ Ja, Zbrosław kasztelan Opola, daję obecnym jak i przyszłym do wiadomości, że mój majątek dziedziczny Steinau /Ścinawa/ dla zbawienia mojej duszy i duszy mojej żony oraz moich przodków i potomnych, kościołowi św. Jana /katedra/ we Wrocławiu przekazałem, pod warunkiem użytkowania przeze mnie i moją żonę tego spadku jak długo żyjemy albo jedno z nas. Również ma po śmierci ostatniego z nas z dochodów następnego roku odprawiona msza pamiątkowa. Potem ma wspomniany kościół ten wyżej wspomniany, majątek z wszystkimi prawami otrzymać. Do poświadczenia stałej trwałości tej sprawy przybiłem na tę kartę moją pieczątkę.” Podpisani są: wystawca, jego żona i dużo szlachty. Zostało jeszcze dodane: „ To się zdarzyło w roku wcielenia pana w 1236 roku w Groszowicach w obecności księcia Henryka starszego /Brodatego?/, gdy powrócił z Krakowa i mojej pani Violi, dostojnej księżnej Opola i mojego zarządcy Mesco/ Mieszko/ i wielebnego ojca Tomasza, biskupa z Wrocławia i kanclerza hrabiego Radzlaus / brata wystawcy/ i wielu z rodu szlacheckiego z kraju księcia Henryka oraz z księstwa Opola. Później odnowiłem to przed wyżej wspomnianym księciem Henrykiem i jego baronami oraz moimi krewnymi, którzy potwierdzają i aprobują ten czyn.” / Ten oryginał- pergamin znajduje się archiwum katedry Wrocławia pod sub. sygnat. DD 50. Na czerwonych bocznych nitkach wisi pieczęć VIII Fig. 63 i są uwidocznione i uszkodzone pieczątki wystawcy, przedstawiającego lwa. Na tym kolistym napisie można jeszcze rozpoznać: I G I L L V M.. O Z L A. Porównaj u Grünhagena*- śląski rejestr nr 468/. Metryka ta została trochę później, prawdopodobnie w 1237 r., przez księcia w nowej metryce potwierdzona, która została napisana w j. łacińskim i brzmi w tłumaczeniu na niemiecki tak: „ Ja, Mesco /Mieszko/ z Bożej Łaski książę Opola, daję wszystkim do wiadomości, że książę Henryk ten starszy, w powrotnej podróży z Krakowa zatrzymał się w Groszowicach. Obecni byli też mój brat, moja matka i ja. Hrabia Zbrosław swój majątek Steinau / Ścinawa/ osobiście przed księciem Henrykiem, przed nami i przed wieloma baronami, kościołowi św. Jana we Wrocławiu na wieczną posiadłość po jego i żony śmierci przekazał. Podarunek ten od samego hrabiego Zbrosława po uważnym przemyśleniu został przyjęty, na chwałę św. Jana jako mile widziane i prawomocne.” / Oryginał znajduje się w Archiwum Archidiecezjalnym we Wrocławiu D D 50. Na pergaminowym pasku, na bezbarwnym wosku jest pieczątka księcia Mesco/ Mieszko/ , uwidocznione u A. Schultza Śląskie pieczęcie do 1250r. tablica III Fig. 17. Dalsze potwierdzenie z uwagą, że niegdyś ojciec Mesco/ Mieszko/ Kazimierz Steinau /Ścinawa/, podarował hrabiemu Zbrosławowi, wg śląskiego rejestru nr 593/m. z roku 1243 (patrz u Grünhagena ). Został też w dniu 1.05. 1240r. spisany w Groszowicach dokument o miejscowości Mackau /?/, którą książę Mesco /Mieszko/ obiecał Joannitom wbrew braciom: hrabiom Resco i Stogner /?/ . Wkrótce poznamy w 1297 r. pierwszego właściciela Groszowic, mianowicie Gesco z Groszowic, który w jednym z dokumentów, przez księcia Bolesława z Opola, jako świadek wymieniony będzie. Prawdopodobnie jest to ten sam Gesco, który w innym dokumencie z 1310r. wymieniony został przez księcia Bolesława jako Jescho sędzia dworski w Opolu. W 1297r. Bolesław, książę Opola, podaruje swojemu wiernemu rycerzowi, księciu Henrykowi z Czech (Böhmen), zwanego Mimbicz, wieś Sowczyce powiat Olesno. Wśród świadków jest też wymieniony Gesco z Groszowic. W 1312r. ukazuje się on powtórnie jako hrabia Jescho z Groszowic, książęcy sędzia dworski. Wydaje się, że książęta z powodu bliskiego położenie Groszowic od Opola, właścicieli tej miejscowości mianowali urzędnikami dworskimi albo Groszowice w lenno dawali. Jescho albo Jesco jest zdrobnieniem od Jana. Należał on do wyższej szlachty. Czy Witko z Groszowic, który w 1328r. jako świadek został wymieniony, był synem Jesco, nie udowodniono. * Grünhagen- autor książek o pieczęciach Śląska /przypis tłumacza/ W 1345r. książę Bolesław II potwierdził wyrównanie między Agnieszką, wdową po Franzko z Lanki (Łąki), a jej siostrą Ewą z powodu przypadającego jej udziału w Boguszycach. Świadkiem tego jest Andrzej z Groszowic. Według „ Knie”/?/ zostało Groszowice też wspomniane w dokumencie z 1332r. W 1370r. był znowu jakiś Witko z Groszowic, prawdopodobnie syn poprzedniego, wojewodą opolskim. Od księcia Wladislausa z Opola posiadamy trzy dokumenty z lat 1386-1390, w których występują Stammir /Stanimir/ i Jan z Groszowic. W 1414r. księżna Offka poświadcza sprzedaż rocznych odsetek od jednej marki na Zakrzów dla przytułku w Czarnowąsach, ze stron rady spadkowej Jakusch z Opola świadek: Jeschke z Groszowic. W 1421r. książę Bernhard załagodził spór pomiędzy braćmi Groschik i Dobke z Groszowic z jednej strony, a z drugiej strony Henrykiem z Lędzin. Tam piszą:” że braciom tym i całej ludności wsi Groszowice wolno było swoje bydło wypasać na błoniach jak również w lesie dębowym przy Odrze, aż do Henrykowych łąk, które leżą nad jeziorem Gaczwinow, również z tamtej strony jeziora, gdzie nie ma żadnych łąk. Gdy spadają żołędzie, radzono ażeby tam nie pasać bydła aż do Bożego Narodzenia, jeżeli żołędzie tak długo by tam leżały. Żołędzie były potrzebne do tuczenia świń od księcia. Wolno również w lesie Henryka całe drzewa ścinać, ale dla własnych potrzeb, wyjąwszy drzewa: jabłonie, grusze, dęby, świerki, sosny, jodły i lipy. Leżące sosny mogą sobie zabrać, ale nie do sprzedaży. Płacić mają też roczny czynsz od 9 miar owsa.” Pod nazwą Lanka kryje się prawdopodobnie wioska Lendzin /Lędziny/ lub Lendzymiea /Lędziniec?/ ( 1295), która to w 1559r. została zlikwidowana, gdyż wtedy gubernator Oppersdorf kazał założyć na jej miejscu tak zwany „ Kaliski staw”. Staw ten leżał nad Jemielnicą na wschód od Gosławic. Przy założeniu stawu zlikwidowano trzy wioski, a mianowicie: Sowczyce, Zbiczina i Lędzin /Lędziny?/. Staw kaliski musiał już mieć poprzednika, mianowicie Groczwinowsee / staw Gosławicki/. Dubko, spadkobierca Groszowic, występuje jeszcze raz w 1422r. w jednym krakowskim dochodzeniu dłużnym. W 1424r. został w dokumencie dotyczącym jakieś „ fundacji uniwersackiej” wymieniony obok Małgorzaty Radlonis de Lessowicz , ochmistrzyni dworu księżnej Offki, świadek: Jeschke z Groszowic. W 1432r. w jednym dokumencie księcia Bolko figurują Janko z Groszowic i Janko Lanka, że posiadacze Lanki / Lędziny?/ prawdopodobnie nabyli Groszowice. W 1446r. Bernard Lanka z Groszowic oświadcza przed księciem Bernardem, Opola - Strzelec, że jego kuzyn Konrad Lanka po jego śmierci 2 wolne łany ma otrzymać z jego folwarku i dwa z obowiązku czynszowego mają być utrzymane w Groszowicach. W 1459r.zeznaje książę Mikołaj- Opola i Brzegu, że Grzegorz Tannenberg za wiedzą swojej żony Doroty sprzedał wszystkie swoje przywileje i prawa z majątku Gierszowice, również to, co mieszkańcowi Wrocławia Wentel Rey tanio dano w zastaw i sprzedane zostało Heynese z Pomorzowic. Świadkiem jest: Jan Groszik. /Br. Absch.St. A. III H. 12/. W 1463r. Książę Mikołaj- Opola, Głogówka i Brzegu zeznaje, że Jorge Kreisewitz, mieszkaniec Brzegu, przekazał Heynese z Pomorzowic 5 łanów spadku z ziemi z Gierszowic. Między świadkami jest też przedstawiany Henryk Groschik. W 1466r. na świadka powołany jest pewien Gindrzich z Groszowic. Ostatni górnośląski książę Jan, bardzo gorliwy „pomnażacz” swoich ziem, musiał też Groszowice przenieść w swoją bezpośrednią posiadłość. W 1524r. sprzedał pewnemu Andrzejowi Wienczek 1 łan ziemi wraz z wyposażeniem i osprzętem dziedzicznym, w naszej wiosce Groszowice. Ma on dać rocznie odsetek z jednego guldena węgierskiego, a gdy potrzeba na zamku odrobić służbę wojenną, ponadto jest wolny od podatków i wolny od służby. Widocznie Groszowice przez wieki pozostały majątkiem dworskim. W 1612r. zostało o tym wspomniane w księdze spraw gruntowych./ S. Walter Krause: Groszowice w starych dokumentach. O.H.IV.12. V. 1-R. 482/3 una./. W ogólnym pojęciu, czas ten od roku 1000-1500nego musiał dla tutejszego terenu być opisany jako smutny. Prawdopodobnie został on w 14 wieku przez liczne wojny spustoszony, ówcześni książęta opolscy, aby przywołać nowych osadników, powzięli nadzwyczajne środki jak udzielanie wolnych łan i praw do prowadzenia karczmy. Tutejszy teren bardzo ucierpiał przez wojny spowodowane przez bliskość zamków Opola i Koźla i również przez bliskość szlaków handlowych i wojskowych prowadzących z Opola przez Nakło, Strzelce Opolskie, Bytom, Siewierz, Kraków do Polski, a przez Sandomierz do Rosji, które tutaj przechodziły. Inna droga prowadziła z Opola przez Groszowice, Lowez/?/ i Szymiszów. Pierwsza droga przez Nakło, przez częste używanie, w późniejszym czasie była jeszcze bardziej znana, jak ta znaleziona na najstarszej mapie Helwiga, z 1562r. i na mapie „ w rozszerzonej kronice” Schickfussa, z 1625r.. Dopiero dokładna mapa Księstwa opolskiego z 1746r. zawiera i tę drugą drogę. Wydaje się tymczasem, że obie drogi najpierw jako połączenie pogańskich osiedli, a mianowicie z Groszowic, Kamienia Śląskiego i Szymiszowa, są wcześniejszego pochodzenia. Już za czasów walk z czeskim Bretislaus /Brzetysławem/I 1038r. i Boriwoi /Borzywojem/1102-1104 r. Podobno pokazały się w tych zagrożonych rejonach Opola i Koźla wrogie wojska, które spowodowały strach i szkodę. Szczególnym przypadkiem był też napad w 1134r. Książę Henryk Brodaty, wracając z Krakowa, często zatrzymywał się w Czarnowąsach i Groszowicach i wiele dokumentów tu sporządził, również potwierdził, co wspomniane w nich zostało. Również jego żona, św. Jadwiga, często się tu zatrzymywała. O niej przypomina w Groszowicach kapliczka św. Jadwigi i pewna legenda , która dotyczy wzgórza położonego, między Kamieniem Śląskim i Rozmierką. Wg niej wojsko św. Jadwigi stoi tam pod bronią w pogotowiu, żeby w potrzebie w ostatniej decydującej walce brać udział. Wg listu cesarza Fryderyka II z 3 lipca 1241r. wojska mongolskie podzieliły się na trzy części, można przyjąć, że jedna część po zniszczeniu Krakowa, jeszcze przed przejściem Odry k/Opola na prawym brzegu zahaczyła o Groszowice i zniszczyła je. Prawdopodobnie przeciw tej hordzie walczyli też koło Opola mieszkańcy Groszowic. Jak dalece nasza wioska przy napadzie tatarskim z 1260r., w wojnie Władysława I przeciw ołomunieckiemu biskupowi Brunno, poznańskiego księcia Przemysława w roku 1273, przy najazdach margrabiego Prokopa z Moraw i księcia z Opawy w roku 1390, bezpośrednio lub pośrednio ucierpiała będzie musiało na zawsze zostać nierozstrzygnięte. Pewniejsze wydają się spustoszenia tego rejonu w roku 1396, gdy Władysław Jagiełło z Polski nawet Strzelce Opolskie i Lubliniec zdobył i Opole oblężył, jak też w 1437, gdy Małopolanie z Krakowa Śląsk aż do Opola spustoszyli. Wg fragmentu raportu /Script. Rer. Siles.14 / Husyci, którzy wędrowali w pierwszych miesiącach roku 1428 z Głogówka przez Krapkowice do Strzelec i Leśnicy, w 1432r. do Gliwic, Bytomia przez Pyskowice, Toszek, Ujazd, Opole do Namysłowa, oszczędzili jednak z przyjaźni, sojusznika księcia opolskiego, rejon opolski, jego mieszkańców z jego księciem. Po obu stronach Odry przeciwnicy Husytów w dniu 13 maja 1433r. koło Rybnika zostali pokonani- Skript. Rer. Siles.VII. Wreszcie w 1474r. Władysław z Polski w walce z Maciejem Korwinem w marszu z Częstochowy przez Odrę koło Krapkowic, aż przed Opole doszedł. Wszystkie w obrębie 6 mil wioski, więc i Groszowice, zostały spalone i ograbione. Stopniowy rozwój stosunków współczesnych, mieszczańskich oraz wiejskich. To jest niesprawiedliwe wbrew przeznaczeniu, losowi i opatrzności, że te dobre, stare czasy kosztem współczesnego czasu, wychwalone będą, bo lepiej gdyby ten czas poddaństwa, jak też wiecznej wojny i wypraw grabieżczych dalej był, niż było to, co potem następowało. Groszowice i wszystkie przylegające miejscowości nadal były majątkiem ziemskim należącym do księcia z Opola. Ci mieli stale, służbowe i czynszowe wymagania i roszczenia do swoich mieszkańców. Czas polski- mógł też na Górnym Śląsku, jak też liczne jednoznaczne dokumenty w Taschopp i Stenzel, /Zbiór dokumentów i Cod. Dipl. Tit. I. II.u. VI/ poświadczyć, jakie niezmierzone ilości nałożonych ciężarów, które też i w Groszowicach, aż do zniesienia odrabiania pańszczyzny przed 1446r., względnie przez nadanie prawa niemieckiego istniały. To były regularne pańszczyźniane furmanki dla osób, drzewo, siano itp. oraz obowiązek dostarczenia podwodu /koni/ dla książąt i w razie bezpośredniej, pilnej potrzeby uprawianie roli księcia i ewentualnie dziedzica, podwody dla podróżujących urzędników książęcych, przy czym tym poddanym, te konie tam gdzie się ich spotkało im zabierano, w nadmiarze nawet aż do wyczerpania wykorzystywano, a następnie ten zaprząg zostawiano gdzieś stać, przez co często się gubił. Akurat ten obowiązek był szczególnie przygniatający, dlatego został ukrócony podczas synodu /wiecu/ w Łęczycy w 1180r., /również dla Śląska/. Jedynie został utrzymany w razie napaści na księcia, a także w razie wyjazdu księcia i jego świty z kraju. Inne obowiązki to rozbicie lodu naokoło zamku, koszenia trawy, zboża, ścinanie drzew i inne prace w lesie, przykrycie własną słomą książęcego i dworskiego budynku, ściganie zbrodniarzy i złodziei skradzionego bydła , pilnowanie tych zamków, granicy krajów i miast i wreszcie bezpłatne służby przy przyjęciu i zaopatrzeniu księcia i jego zastęp myśliwski. Książęcy myśliwi polowali na sarny, jelenie, dzikie świnie, zające i dzikie zwierzęta jak niedźwiedzie, lisy, wilki, bobry, sokoły, hodowali je i tresowali, do tego jeszcze polowali na ptactwo wodne, z pomocą psów myśliwskich i ich wartowników. Czynsz w tym czasie był płacony częściowo w naturze, a częściowo w formie pieniężnej, jak podaje Stenzel /?/ . Podatek gruntowy z łanu, możliwe ten sam od którego w 1325r. proboszcz Wenzel w Czarnowąsach, Jesco z Dobrzenia Małego uwolnił /Cod. Dipl. Tit.I. 28/ i również te znane daniny lenne (Böhmens /?/ II 69), czynsz z placu drzewnego: 12 miarek zboża z obrobionego łanu, monety pieniężne, pieniądze z targu, a od sprzedawców na targu domagano się zapłaty w postaci świadczeń czyli mięsa wieprzowego od łopatki, woły, krowy, świnie i gęsi. Renta gruntowa mogła też być zapłacona w postaci zboża lub pieniędzy ( wg dokumentów zapisanych przez Stenzla ) w cielętach, gęsiach, jajkach i kurczętach w zamian odbycia nocnej służby, danina, która w tutejszej okolicy również po tej lokacji istniała. Te zobowiązania, choć nie zawsze były żądane były mimo wszystko uciążliwe i wykluczały wzrost zamożności poddanych. Można zrozumieć, że biedni ludzie swojemu księciu finansowo nie mogli służyć. Było to w ich własnym interesie, że na wsi wprowadzili niemieckie zwyczaje. Wskutek wprowadzenia prawa niemieckiego, jakie szczególnie klasztor w Czarnowąsach, we wsiach do niego należących np. Wróblin, Dobrzeń Mały , zmieniły się stosunki na lepsze. Zamiast nieograniczonego pańszczyźnianego czynszu nastąpiły mocne i znośne zmiany . Pańszczyzna/ Ogólne przedstawienie stosunków / c.d.n. Agata, Zygmunt, e-mail: stronapsp24@wp.pl
|