PUBLICZNA SZKOŁA PODSTAWOWA nr 24 w OPOLU

IM. PRZYJAŹNI NARODÓW ŚWIATA

adres: 45627 Opole, ul Gorzołki 4, tel./ fax (077)4563714, e-mail: psp24op@interia.pl

Strona Główna | Groszowice

HISTORIA GROSZOWIC - opracowanie Aliny Grzesik

                                                Zawiera:

                             Słowo wprowadzenia - A. Grzesik

                             Dzieje  gminy  Groszowice

                             Stopniowy rozwój stosunków współczesnych, mieszczańskich  oraz wiejskich.

                             Gmina polityczna

                             Pańszczyzna

                             Szczególne stosunki chłopskie w okresie pańszczyźnianym.

                            Dotyczy całkiem wolnych chłopów.

                            Dotyczy gospodarzy przysługującym żołdowe pieniądze.

                            Dotyczy opłat służbowych i specjalnej służby, wyzwolonych dotychczas pańszczyźnianych chłopów.

                            Dotyczy chłopa małorolnego.

                            Postanowienia specjalne.

                     1. Czynsz pańszczyźniany.

                     2. Pańszczyźniane prace polowe.

                     3. O pracach żniwnych.

                     4. Przewozy rybne.

                           5. Przepisy ładunkowe.

                           6. Regulacja specjalnej służby pańszczyźnianej.

                     7. Darowanie czynszu pańszczyźnianego oraz specjalnego czynszu przez pożar. 

                     8. Dotyczy wolnych i pańszczyźnianych zagrodników.

                     9. Rozpoczęcie pracy.

                          Regulamin pracy.  

                           Wynagrodzenie.

                           Ogólne przepisy.  

                           Dotyczy chałupników pańszczyźnianych. 

                           Dotyczy pańszczyźnianych komorników.  

                           Polowanie na wilki.

                          Sędzia gminny.

                         Służba dworska.

                        Przejście z niewolnictwa do wolności.

                        Administracja przed i po wprowadzeniu niemieckiego prawa.

                        Spojrzenie wstecz do okresu 1566r- 1780.

                       Wzrost liczby ludności od 1534r. do 1863r.

do góry

 

700 lat

przemysłowo- wiejskiej gminy

GROSZOWICE

POWIAT  OPOLE

 

Słowo wprowadzenia

 

      Dzieje Groszowic zostały napisane w 1936r. przez ówczesnego burmistrza L. Kowohla  z okazji 700- lecia ich powstania. Jest to oczywiście data umowna, gdyż powstały o wiele wcześniej, czego dowodzą opisane w nich fakty historyczne. 1936r. to data pierwszej wzmianki o Groszowicach, zawartej w dokumentach, które p. Kowohl znalazł w archiwum katedry we Wrocławiu.

      Uroczyste obchody 700- lecia odbyły się 18. 08. 1936r. na stadionie w Groszowicach, o czym pisze w swoich dziejach.

      Chociaż dzieje spisane przez p. Kowohla mają już sporo lat, to do tej pory nikt ich nigdy nie przetłumaczył. Może dlatego, że były skrzętnie ukrywane i raczej nie rozpowszechniane. Dowiedziałam się o nich 2 lata temu od byłego dyrektora naszej szkoły p. Pawła Barczyka, który stwierdził, ze może kiedyś pokusi się o ich przetłumaczenie, a przynajmniej ich fragmentów, lecz nie jest to proste, bo oryginał jest pisany „gotykiem”.

Na szczęście został przepisany w języku niemieckim obowiązującym współcześnie, ale i tak nikt go nie przetłumaczył. Myślę, że to z powodu specyficznej historii naszej ziemi śląskiej, a również dlatego, ze dzieje te opowiadają o czasach, kiedy panowali tu Niemcy (i Niemcy hitlerowscy) i w tym duchu są one opisywane. Zresztą na ich początku cytowane są słowa Adolfa Hitlera.

      Okazało się, że jedną z kopii tej kroniki, bo tak ją nazywam, posiada moja serdeczna koleżanka Joanna Meryk –Kochanek, nauczycielka w Publicznym Przedszkolu nr 22 . Dla mnie i dla siebie skserowała ją Krystyna Rybak, też nauczycielka z tego przedszkola i też pasjonatka regionalizmu. Pozostało już tylko jedno - znaleźć osobę, która na tyle dobrze zna j. niemiecki i chętnie, w dodatku bezpłatnie, przetłumaczy kronikę.

I nadarzyła się okazja - do Polski z Niemiec przyjechała siostra mojej mamy - Apolonia Kurzok, która  obecnie ma 71 lat. Około pół roku zajęło jej tłumaczenie, ale niestety nie było ono precyzyjne, gdyż ciocia nie rozumiała niektórych wyrazów, a zwłaszcza tych mówiących o dawnych dziejach, w tym i o pańszczyźnie.

Na szczęście w moich zamierzeniach wspierała mnie moja mama Elżbieta Paszkowska  z domu Piechota (67 lat), która poprosiła o pomoc panią Teresą Sieroń (76 lat), mieszkankę Groszowic, biegle znającą dawny j. niemiecki. Obie jeszcze raz słowo po słowie przejrzały całe tłumaczenie i naniosły poprawki, za co jestem im naprawdę wdzięczna i bardzo dziękuję.

Moim zadaniem było uściślić opisywane wydarzenia historyczne, przez co musiałam przejrzeć sporo książek opisujących historię Śląska (wiele godzin spędziłam w czytelni Wojewódzkiej Biblioteki przy ul. Piastowskiej, która zawiera zbiory śląskie) oraz dopracować całość pod względem stylistycznym. Nie było to łatwe, gdyż pan Kowohl posługiwał się trudnym stylem, a przy tym nieznajomość j. niemieckiego znacznie utrudniła mi pracę.

Jeżeli w kronice są jakieś nieścisłości, to na pewno wynikają z nieprecyzyjnego tłumaczenia. Nie umieściłam w niej przypisów p. Kowohla, gdyż nie było ich w kopii kroniki, a jedynie znajdowały się w oryginale.

Mam nadzieję, że jednak ktoś pokusi się o fachowe przetłumaczenie oryginału pisanego „gotykiem”, a na razie musi nam wystarczyć to obecne, które uważam, że nie jest złe.

Jeszcze raz bardzo dziękuję mojej cioci Apolonii Kurzok, mamie Elżbiecie Paszkowskiej  i p. Teresie Sieroń, a zainteresowanym życzę przyjemnej lektury.

                                                                                    Inicjatorka i współautorka przedsięwzięcia:

                                                                                                      mgr Alina Grzesik

                                                                                                         nauczycielka

                                                                                      w PSP nr 24 w Opolu- Groszowicach                                                                

                                                                                       od urodzenia mieszkanka Groszowic

 do góry

 

A. Dzieje  gminy  Groszowice

 

Gmina polityczna

      Przemysłowa i wiejska gmina Groszowice oddalona od Opola o 4 km jest bezpośrednio położona nad Odrą. Może śmiało spoglądać wstecz na historyczną przeszłość, bo jej historia sięga do 12- tego stulecia przed narodzeniem Chrystusa, co zostało udowodnione przez znaleziska wykopaliskowe . Dawniej w jej skład wchodziła jedna mała wioska oraz jeden folwark. Była podporządkowana ówczesnemu księciu panującemu w Opolu.

Nazwa „ Groszowice” prawdopodobnie nie wywodzi się od nazwy „ Grossdorf” czyli od wyrazu pochodnego, lecz kiedyś była to wioska „Grodzisława”, honorowego zarządcy. Teren Groszowic już w dawnych czasach był przydatny do osiedlenia się, ponieważ Odra z jednej strony blisko sięga do miejscowości, tworząc potężne kolano, a z drugiej strony wały na jej wschodnim brzegu zapobiegają powodzi.

Dr Wilpert przypuszczał, że przy wspomnianym kolanie germańscy Opolanie, którzy mieszkali w rejonie opolskim w 10 stuleciu przekraczali Odrę i że tamtędy pomiędzy Odrą  i granicą Groszowic i Gosławic przechodził stary szlak bursztynowy.

      W latach 1843-46 w czasie budowy kolei, w jednej z piaskowni odkryto duży cmentarz z urnami, pochodzący z epoki brązu.

      W 1896/97 na tym zniszczonym cmentarzu zostały przeprowadzone prace wykopaliskowe, znaleziono tam bardzo bogate dodatki na przykład: ostre lance, tarcze, szydła, gwoździe, miecze obosieczne, grzebienie rogowe i dużo innych różnorodnych rzeczy.

      W 1925 roku dokonano historycznego odkrycia z epoki żelaza .

 W dniu 17.11.1934 r. na ul. Podmiejskiej koło Groszowic były prowadzone przez   dr. Raschke prace wykopaliskowe, podczas których odkryto całe „pola urnowe” z dobrze zachowanymi naczyniami. Chodzi o znaleziska z epoki brązu, ludu szkieletowo - urnowego, który prawdopodobnie należał do plemienia indogermańskiego. Pochodzili oni z czasów od 12.- 6. stulecia przed narodzeniem Chrystusa. Znalezione  w wiosce „pola urnowe” również wskazują na groby z tego okresu. Zniszczony niemiecki cmentarz pochodził z 2.-4. stulecia po Chrystusie. W jego obrębie znaleziono przedmioty  z okresu kamienia jak np. trzon, grot strzały i prawdopodobnie pochodzą z końca okresu kamiennego, mają więc około 8000 lat.

      Jest pewne, że obręb ten był również zamieszkany w młodszej epoce kamienia. Znaleziska te znajdują się w muzeum we Wrocławiu, Opolu i Raciborzu. Rok wcześniej na Oderstrasse /obecnie ulica Jana Augustyna/ znaleziono dwa dobrze zachowane szkielety, których wieku nie można było ustalić.

      Groszowice weszły w świat historii i po raz pierwszy wspomniano o nich w dokumentach w roku 1236. W roku tym hrabia Zbrosław, kasztelan opolski przekazał  majątek ze Steinau / Ścinawy/, która posiadała prawa miejskie, kościołowi katedralnemu we Wrocławiu.  Ten akt darowizny, napisany po łacinie, został sporządzony w Groszowicach i ma w niemieckim tłumaczeniu następujące brzmienie:

„ Ja, Zbrosław kasztelan Opola, daję obecnym jak i przyszłym do wiadomości, że mój majątek dziedziczny Steinau /Ścinawa/ dla zbawienia mojej duszy i duszy mojej żony oraz moich przodków i potomnych, kościołowi św. Jana /katedra/ we Wrocławiu przekazałem, pod warunkiem użytkowania przeze mnie i moją żonę tego spadku jak długo żyjemy albo jedno  z nas. Również ma po śmierci ostatniego z nas z dochodów następnego roku odprawiona msza pamiątkowa. Potem ma wspomniany kościół ten wyżej wspomniany, majątek  z wszystkimi prawami otrzymać.

      Do poświadczenia stałej trwałości tej sprawy przybiłem na tę kartę moją pieczątkę.”

Podpisani są: wystawca, jego żona i dużo szlachty.

Zostało jeszcze dodane:

      „ To się zdarzyło w roku wcielenia pana w 1236 roku w Groszowicach w obecności księcia Henryka starszego /Brodatego?/, gdy powrócił z Krakowa i mojej pani Violi, dostojnej księżnej Opola i mojego zarządcy Mesco/ Mieszko/ i wielebnego ojca Tomasza, biskupa  z Wrocławia i kanclerza hrabiego Radzlaus / brata wystawcy/ i wielu z rodu szlacheckiego z kraju księcia Henryka oraz z księstwa Opola.

      Później odnowiłem to przed wyżej wspomnianym księciem Henrykiem i jego baronami oraz moimi krewnymi, którzy potwierdzają i aprobują ten czyn.”

      / Ten oryginał- pergamin znajduje się archiwum katedry Wrocławia pod sub. sygnat. DD 50. Na czerwonych bocznych nitkach wisi pieczęć VIII Fig. 63 i są uwidocznione i uszkodzone pieczątki wystawcy, przedstawiającego lwa.

Na tym kolistym napisie można jeszcze rozpoznać: I G I L L V M.. O Z L A. Porównaj  u Grünhagena*- śląski rejestr nr 468/.

       Metryka ta została trochę później, prawdopodobnie w 1237 r., przez księcia w nowej metryce potwierdzona, która została napisana w j. łacińskim i brzmi w tłumaczeniu na niemiecki tak:

       „ Ja, Mesco /Mieszko/ z Bożej Łaski książę Opola, daję wszystkim do wiadomości, że książę Henryk ten starszy, w powrotnej podróży z Krakowa zatrzymał się w Groszowicach.

Obecni byli też mój brat, moja matka i ja. Hrabia Zbrosław swój majątek Steinau / Ścinawa/ osobiście przed księciem Henrykiem, przed nami i przed wieloma baronami, kościołowi św. Jana we Wrocławiu na wieczną posiadłość po jego i żony śmierci przekazał. Podarunek ten od samego hrabiego Zbrosława po uważnym przemyśleniu został przyjęty, na chwałę św. Jana jako mile widziane i prawomocne.” 

/ Oryginał znajduje się w Archiwum Archidiecezjalnym we Wrocławiu D D 50. Na pergaminowym pasku, na bezbarwnym wosku jest pieczątka księcia Mesco/ Mieszko/ , uwidocznione u A. Schultza Śląskie pieczęcie do 1250r. tablica III Fig. 17. Dalsze potwierdzenie z uwagą, że niegdyś ojciec Mesco/ Mieszko/ Kazimierz Steinau /Ścinawa/, podarował hrabiemu Zbrosławowi, wg śląskiego rejestru nr 593/m. z roku 1243 (patrz u Grünhagena ).

      Został też w dniu 1.05. 1240r. spisany w Groszowicach dokument o miejscowości Mackau /?/, którą książę Mesco /Mieszko/ obiecał Joannitom wbrew braciom: hrabiom Resco i Stogner /?/ .

Wkrótce poznamy w 1297 r. pierwszego właściciela Groszowic, mianowicie Gesco z Groszowic, który w jednym z dokumentów, przez księcia Bolesława z Opola, jako świadek wymieniony będzie.  Prawdopodobnie jest to ten sam Gesco, który w innym dokumencie  z 1310r. wymieniony został przez księcia Bolesława jako Jescho sędzia dworski w Opolu. 

      W 1297r. Bolesław, książę Opola, podaruje swojemu wiernemu rycerzowi, księciu Henrykowi z Czech (Böhmen), zwanego Mimbicz, wieś Sowczyce powiat Olesno.

Wśród świadków jest też wymieniony Gesco z Groszowic.

       W 1312r. ukazuje się on powtórnie jako hrabia Jescho z Groszowic, książęcy sędzia dworski. Wydaje się, że książęta z powodu bliskiego położenie Groszowic od Opola, właścicieli tej miejscowości mianowali urzędnikami dworskimi albo Groszowice w lenno dawali. Jescho albo Jesco jest zdrobnieniem od Jana.

Należał on do wyższej szlachty. Czy Witko z Groszowic, który w 1328r. jako świadek został wymieniony, był synem Jesco, nie udowodniono.

* Grünhagen- autor książek o pieczęciach Śląska /przypis tłumacza/

      W 1345r. książę Bolesław II potwierdził wyrównanie między Agnieszką, wdową   po Franzko z Lanki (Łąki), a jej siostrą Ewą z powodu przypadającego jej udziału   w Boguszycach. Świadkiem tego jest Andrzej z Groszowic.

      Według „ Knie”/?/ zostało Groszowice też wspomniane w dokumencie z 1332r.

W 1370r. był znowu jakiś Witko z Groszowic, prawdopodobnie syn poprzedniego, wojewodą opolskim.

       Od księcia Wladislausa z Opola posiadamy trzy dokumenty z lat 1386-1390, w których występują  Stammir /Stanimir/ i Jan z Groszowic.

       W 1414r. księżna Offka poświadcza sprzedaż rocznych odsetek od jednej marki na Zakrzów dla przytułku w Czarnowąsach, ze stron rady spadkowej Jakusch  z Opola świadek: Jeschke z Groszowic.

       W 1421r. książę Bernhard załagodził spór pomiędzy braćmi Groschik i Dobke z Groszowic z jednej strony, a z drugiej strony Henrykiem z Lędzin. Tam piszą:” że braciom tym i całej ludności wsi Groszowice wolno było swoje bydło wypasać na błoniach jak również w lesie dębowym  przy Odrze, aż do Henrykowych łąk, które leżą nad jeziorem Gaczwinow, również z tamtej strony jeziora, gdzie nie ma żadnych łąk. Gdy spadają żołędzie, radzono ażeby tam nie pasać bydła aż do Bożego Narodzenia, jeżeli żołędzie tak długo by tam leżały.

 Żołędzie były potrzebne do tuczenia świń od księcia. Wolno również w lesie Henryka całe drzewa ścinać, ale dla własnych potrzeb, wyjąwszy drzewa: jabłonie, grusze, dęby, świerki, sosny, jodły i lipy. Leżące sosny mogą sobie zabrać, ale nie do sprzedaży. Płacić mają też roczny czynsz od 9 miar owsa.”

       Pod nazwą Lanka kryje się prawdopodobnie wioska Lendzin /Lędziny/ lub Lendzymiea /Lędziniec?/ ( 1295), która to w 1559r. została zlikwidowana, gdyż wtedy gubernator Oppersdorf kazał założyć na jej miejscu tak zwany „ Kaliski staw”. Staw ten leżał nad Jemielnicą na wschód od Gosławic. Przy założeniu stawu zlikwidowano trzy wioski, a mianowicie: Sowczyce, Zbiczina i Lędzin /Lędziny?/.

       Staw kaliski musiał już mieć poprzednika, mianowicie Groczwinowsee / staw Gosławicki/.

       Dubko, spadkobierca Groszowic, występuje jeszcze raz w 1422r. w jednym krakowskim dochodzeniu dłużnym.

       W 1424r. został w dokumencie dotyczącym jakieś „ fundacji uniwersackiej” wymieniony  obok Małgorzaty Radlonis de Lessowicz , ochmistrzyni dworu księżnej Offki, świadek: Jeschke z Groszowic.

       W 1432r. w jednym dokumencie księcia Bolko figurują Janko z Groszowic  i Janko Lanka, że posiadacze Lanki / Lędziny?/ prawdopodobnie nabyli Groszowice.

       W 1446r. Bernard Lanka z Groszowic oświadcza przed księciem Bernardem, Opola - Strzelec, że jego kuzyn Konrad Lanka po jego śmierci 2 wolne łany ma otrzymać z jego folwarku i dwa z obowiązku czynszowego mają być utrzymane w Groszowicach.

       W 1459r.zeznaje książę Mikołaj- Opola i Brzegu, że Grzegorz Tannenberg za wiedzą swojej żony Doroty sprzedał wszystkie swoje przywileje i prawa z majątku Gierszowice, również to, co mieszkańcowi Wrocławia Wentel Rey tanio dano w zastaw i sprzedane zostało  Heynese z Pomorzowic. Świadkiem jest: Jan Groszik. /Br. Absch.St. A. III H. 12/.

       W 1463r. Książę Mikołaj- Opola, Głogówka i Brzegu zeznaje, że Jorge Kreisewitz, mieszkaniec Brzegu, przekazał Heynese z Pomorzowic 5 łanów spadku z ziemi z Gierszowic. Między świadkami jest też przedstawiany Henryk Groschik.

       W 1466r. na świadka powołany jest pewien Gindrzich z Groszowic.

       Ostatni górnośląski książę Jan, bardzo gorliwy „pomnażacz” swoich ziem, musiał też Groszowice przenieść w swoją bezpośrednią posiadłość.

       W 1524r. sprzedał pewnemu Andrzejowi Wienczek 1 łan ziemi wraz z wyposażeniem  i osprzętem dziedzicznym, w naszej wiosce Groszowice. Ma on dać rocznie odsetek  z jednego guldena węgierskiego, a gdy potrzeba na zamku odrobić służbę wojenną, ponadto  jest wolny od podatków i wolny od służby. Widocznie Groszowice przez wieki pozostały majątkiem dworskim.

       W 1612r. zostało o tym wspomniane w księdze spraw gruntowych./ S. Walter Krause: Groszowice w starych dokumentach. O.H.IV.12. V. 1-R. 482/3 una./.

       W ogólnym pojęciu, czas ten od roku 1000-1500nego musiał dla tutejszego terenu być opisany jako smutny.

       Prawdopodobnie został on w 14 wieku przez liczne wojny spustoszony, ówcześni książęta opolscy, aby przywołać nowych osadników, powzięli nadzwyczajne środki jak udzielanie wolnych łan i praw do prowadzenia karczmy. Tutejszy teren bardzo ucierpiał przez wojny spowodowane przez bliskość zamków Opola i Koźla i również przez bliskość szlaków handlowych i wojskowych prowadzących z Opola przez Nakło, Strzelce Opolskie, Bytom, Siewierz, Kraków do Polski, a przez Sandomierz do Rosji, które tutaj przechodziły. Inna droga prowadziła z Opola przez Groszowice, Lowez/?/ i Szymiszów.

       Pierwsza droga przez Nakło, przez częste używanie, w późniejszym czasie była jeszcze bardziej znana, jak ta znaleziona na najstarszej mapie Helwiga, z 1562r. i na mapie „ w rozszerzonej kronice” Schickfussa, z 1625r.. Dopiero dokładna mapa Księstwa opolskiego  z 1746r. zawiera i tę drugą drogę. Wydaje się tymczasem, że obie drogi najpierw jako połączenie pogańskich osiedli, a mianowicie z Groszowic, Kamienia Śląskiego i Szymiszowa, są wcześniejszego pochodzenia. Już za czasów walk z czeskim Bretislaus /Brzetysławem/I 1038r. i Boriwoi /Borzywojem/1102-1104 r. Podobno pokazały się w tych zagrożonych rejonach Opola i Koźla wrogie wojska, które spowodowały strach i szkodę. Szczególnym przypadkiem był też napad w 1134r.

      Książę Henryk Brodaty, wracając z Krakowa, często zatrzymywał się w Czarnowąsach i Groszowicach i wiele dokumentów tu sporządził, również potwierdził, co wspomniane  w nich zostało.

       Również jego żona, św. Jadwiga, często się tu zatrzymywała. O niej przypomina w Groszowicach kapliczka św. Jadwigi i pewna legenda , która dotyczy wzgórza położonego, między Kamieniem Śląskim i Rozmierką. Wg niej wojsko św. Jadwigi stoi tam pod bronią w pogotowiu, żeby w potrzebie w ostatniej decydującej walce brać udział.

        Wg listu cesarza Fryderyka II z 3 lipca 1241r. wojska mongolskie podzieliły się na trzy części, można przyjąć, że jedna część po zniszczeniu Krakowa, jeszcze przed przejściem Odry k/Opola na prawym brzegu zahaczyła o Groszowice i zniszczyła je.

       Prawdopodobnie przeciw tej hordzie walczyli też koło Opola mieszkańcy Groszowic.

Jak dalece nasza wioska przy napadzie tatarskim z 1260r., w wojnie Władysława I  przeciw ołomunieckiemu biskupowi Brunno, poznańskiego księcia Przemysława w roku 1273, przy najazdach margrabiego Prokopa z Moraw i księcia z Opawy w roku 1390, bezpośrednio lub pośrednio ucierpiała będzie musiało na zawsze zostać nierozstrzygnięte.

Pewniejsze wydają się  spustoszenia tego rejonu w roku 1396, gdy Władysław Jagiełło  z Polski nawet Strzelce Opolskie i Lubliniec zdobył i Opole oblężył, jak też w 1437, gdy Małopolanie z Krakowa Śląsk aż do Opola spustoszyli.

      Wg fragmentu raportu /Script. Rer. Siles.14 / Husyci, którzy wędrowali w pierwszych miesiącach roku 1428 z Głogówka przez Krapkowice do Strzelec i Leśnicy, w 1432r. do Gliwic, Bytomia przez Pyskowice, Toszek, Ujazd, Opole do Namysłowa, oszczędzili jednak z przyjaźni, sojusznika księcia opolskiego, rejon opolski, jego mieszkańców z jego księciem. Po obu stronach Odry przeciwnicy Husytów w dniu 13 maja 1433r. koło Rybnika zostali pokonani- Skript. Rer. Siles.VII.    

 Wreszcie w 1474r. Władysław z Polski w walce z Maciejem Korwinem w marszu  z Częstochowy przez Odrę koło Krapkowic, aż przed Opole doszedł. Wszystkie w obrębie 6 mil wioski, więc i Groszowice,  zostały spalone i ograbione.

do góry

Stopniowy rozwój stosunków współczesnych, mieszczańskich  oraz wiejskich.

       To jest niesprawiedliwe wbrew przeznaczeniu, losowi i opatrzności, że te dobre, stare czasy kosztem współczesnego czasu, wychwalone będą, bo lepiej gdyby ten czas poddaństwa, jak też wiecznej wojny i wypraw grabieżczych dalej był, niż było to, co potem następowało.

       Groszowice i wszystkie przylegające miejscowości nadal były majątkiem ziemskim należącym do księcia z Opola. Ci mieli stale, służbowe i czynszowe wymagania i roszczenia do swoich mieszkańców.

       Czas polski- mógł też na Górnym Śląsku, jak też liczne jednoznaczne dokumenty w Taschopp i Stenzel, /Zbiór dokumentów i Cod. Dipl. Tit. I. II.u. VI/ poświadczyć, jakie niezmierzone ilości nałożonych ciężarów, które też i w Groszowicach, aż do zniesienia odrabiania pańszczyzny przed 1446r., względnie przez nadanie prawa niemieckiego istniały.

       To były regularne pańszczyźniane furmanki dla osób, drzewo, siano itp. oraz obowiązek dostarczenia podwodu /koni/ dla książąt i w razie bezpośredniej, pilnej potrzeby uprawianie roli księcia i ewentualnie dziedzica, podwody dla podróżujących urzędników książęcych, przy czym tym poddanym, te konie tam gdzie się ich spotkało im zabierano, w nadmiarze nawet aż do wyczerpania wykorzystywano, a następnie ten zaprząg zostawiano gdzieś stać, przez co często się gubił. Akurat ten obowiązek był szczególnie przygniatający, dlatego został ukrócony podczas synodu /wiecu/ w Łęczycy w 1180r., /również dla Śląska/. Jedynie został utrzymany w razie napaści na księcia, a także w razie wyjazdu księcia i jego świty z kraju. Inne obowiązki to rozbicie lodu naokoło zamku, koszenia trawy, zboża, ścinanie drzew i inne prace w lesie, przykrycie własną słomą książęcego i dworskiego budynku, ściganie zbrodniarzy i złodziei skradzionego bydła , pilnowanie tych zamków, granicy krajów i miast   i wreszcie bezpłatne służby przy przyjęciu i zaopatrzeniu księcia i jego zastęp myśliwski. Książęcy myśliwi polowali na sarny, jelenie, dzikie świnie, zające i dzikie zwierzęta jak niedźwiedzie, lisy, wilki, bobry, sokoły, hodowali je i tresowali, do tego jeszcze polowali na ptactwo wodne, z pomocą psów myśliwskich i ich wartowników. Czynsz w tym czasie był płacony częściowo w naturze, a częściowo w formie pieniężnej, jak podaje Stenzel /?/ .

      Podatek gruntowy z łanu, możliwe ten sam od którego w 1325r. proboszcz Wenzel  w Czarnowąsach, Jesco z Dobrzenia Małego uwolnił /Cod. Dipl. Tit.I. 28/ i również te znane  daniny lenne (Böhmens /?/ II 69), czynsz z placu drzewnego: 12 miarek zboża z obrobionego łanu, monety pieniężne, pieniądze z targu, a od sprzedawców na targu domagano się zapłaty w postaci świadczeń czyli mięsa wieprzowego od łopatki, woły, krowy, świnie i gęsi.

       Renta gruntowa mogła też być zapłacona   w postaci zboża lub pieniędzy ( wg dokumentów zapisanych przez Stenzla  ) w cielętach, gęsiach, jajkach i kurczętach w zamian   odbycia nocnej służby, danina, która w tutejszej okolicy również po tej lokacji istniała. Te zobowiązania, choć nie zawsze były żądane były mimo wszystko uciążliwe i wykluczały wzrost zamożności poddanych.

       Można zrozumieć, że biedni ludzie swojemu księciu finansowo nie mogli służyć. Było to w ich własnym interesie, że na wsi wprowadzili niemieckie zwyczaje.

       Wskutek wprowadzenia prawa niemieckiego, jakie szczególnie klasztor w Czarnowąsach, we wsiach do niego należących np. Wróblin, Dobrzeń Mały , zmieniły się stosunki na lepsze. Zamiast nieograniczonego pańszczyźnianego czynszu nastąpiły mocne i znośne zmiany .

do góry

Pańszczyzna  

/ Ogólne przedstawienie stosunków /

       Określenie „pańszczyzna” wywodzi się z j. polskiego albo czeskiego i dla właścicieli majątków ziemskich oznacza robotę. Ponieważ język polski od 6 stulecia dominował na Śląsku , dlatego tak to słowo zostało wyjaśnione. Już w średniowieczu było w użyciu, znajdujemy je w różnych dokumentach, np. w jednym dokumencie z Tarnowa z 1493r.

       Na początku słowo to wcale nie oznaczało ciężkiej, pańszczyźnianej pracy, a jedynie pańszczyźniane wozy, dopiero później pojęcie to rozszerzyło się i określało całość robót pańszczyźnianych.

       Schickfuss użył tego słowa w swojej kronice z roku 1625 w rozszerzonym sensie, również jako żądanie pańszczyzny.

       Na Górnym Śląsku rozwinęła się tendencja, aby prostego chłopa, jego osobę i posiadłości jak największymi obciążeniami powiązać.

       Ten cel osiągnięto za czasów polskich, przed wprowadzeniem  prawa niemieckiego.

Ogromne obciążenia obowiązywały pod polskim panowaniem, które chłopa z wyjątkiem niewielu, nie szlachciców przywiązały do ziemi i we wszystkich również osobistych stosunkach, samowoli ziemiaństwa i księcia, a u nas również dzierżawcy, bez opieki został. Niewolna była osoba, mieszkanie i posiadłość, przy czym niewola ta miała różne stopnie.Tę sytuację zakończyło na razie wprowadzenie prawa niemieckiego, które na różne ułatwienia pozwalało.

       Jednak już w 14 i jeszcze bardziej w 15 wieku zaczął się drugi nacisk na chłopów, najpierw z dalszymi obciążeniami na ziemię oraz jeszcze nieświadomym, ale jasnym celu  Ferdynanda I, aby chłopa przywiązać do ziemi. Potwierdzają to nałożenia podatków na całkiem wolne posiadłości. /Dokumenty z lat 1493-1527 /.

       Potwierdzają to również podatki od zbycia i nabycia ziemi.

Ponadto powstał przymus pracy poddanych i przymus służby ich dzieci.

Szczególnie powiązania tych ostatnich ukazuje zarządzenie dla Księstwa opolskiegoi raciborskiego z roku 1562, według którego dzieci wiejskie dopiero po zapłaceniu 10 Marek mogły zająć się rzemiosłem. 

       Również prawo własności i dyspozycja nad miejscem posady została ograniczona i bardziej obciążona przez zwiększenie służby i opłat, jak to miało miejsce w Groszowicach. Pierwsze zawody to były chłopskie posady.

       Wg rozporządzenia z 10 października 1562r. odnośnie ucieczki poddanych / zbiór starych i nowych śląskich prowincjonalnych dekretów, Wrocław 1771r. Bd. 1 pag.251/ osiedlali się na prawym brzegu Odry przeważnie zagrodnicy z pewnym zapasem bydła, sprzętu domowego oraz innym, na czas określony albo na całe życie, bez prawa dziedziczenia, w zamian za opłatę i służbę. 

Te wyżej wspomniane osobiste stosunki Cesarz Ferdynand I już w swoim zarządzeniu z 4.01. 1559r. kazał usunąć, ale prawo własności nie zostało zmienione.

       Smutne w owym czasie położenie zagrodników jeszcze sprawiał fakt, że można było im zabrać ich miejsca i oddać innym, co było sprzeczne z prawem własności.

       Zarządzenie regionalne z roku 1562 zezwalało właścicielom ziemskim w obrębie  Księstwa opolsko- raciborskiego poddanych, którzy im się nie podobali wykupić i wygnać.  Opolski urząd według ksiąg Tzschoppa  wykorzystywał to prawo tylko, gdy była zła gospodarka i kilkuletnie zaległości w płaceniu, co szkodziło interesom dominialnym. Lecz zanim to robiono najpierw próbowano osiągnąć poprawę przez karę więzienia i obniżenia wartości majątku. Resztę uzyskanych pieniędzy oddawano gospodarzowi po pokryciu zaległości lub spadkobiercom, a czasem i wierzycielom.                                                          Jak wskazuje ostatnia operacja i dzisiejsze postępowanie subhastacyjne (upadłościowe) z tych  samych powodów, to z prawem własności było źle, dlatego było ono przez właścicieli ziemskich sabotowane i jedynie od ich samowoli zależało.

Ta idea wyższej własności obszarów ziemskich kształtowała się również w Groszowicach. Potem nastały opłaty lenne dla naszych wolnych zagrodników, spłaty dobrych miejsc i prawo pierwokupu.

       Odnośnie dziedziczenia naszych chłopów i małych posiadaczy, należy zaznaczyć, że utrzymanie nie dzielenia przy sprzedaży zostało zachowane, tak że pierwszy podział majątku dopiero został zarejestrowany w 1830r.

 Naturalnym skutkiem wojny trzydziestoletniej był i u nas brak gospodarzy i obniżona wartość chłopskiej własności, która dalsze ograniczenia dochodu wymuszała. Oczywiście w tym czasie nie mogło być mowy o osobistej wolności. Wskazuje na to ostra kara utraty całego dziedzictwa dla tego, który bez pozwolenia odmówił służby / Artykuł potrójny z 1559r./.

O łasce nie można było nawet myśleć. Odmawiało się uwolnienia dla objęcia wyższego zawodu (posady). Stworzyła się tzw. nieaktywność.

do góry

Szczególne stosunki chłopskie w okresie pańszczyźnianym.

Dotyczy całkiem wolnych chłopów.

        Właściciele wolnych posiadłości są wolni dla siebie i swoich następców od zwózki, służb tygodniowych i ręcznych oraz płacenia opłaty służbowej, jednak niektórzy z nich muszą pełnić specjalne służby. 

        Niektórzy wolni chłopi z Groszowic i Nowej Wsi są zobowiązani dowozić potrzebne wały młyńskie dla młynów zamkowych w Opolu.

       Na wyznaczonych miejscach należących do Opola muszą je załadować i tam je zawieźć.

       Za to otrzymają z urzędu podarunek, a mianowicie:

gdy wał do młyna miał 12 łokci albo mniej, za każdym razem otrzymują jedną drugą ósemki (beczki) piwa, a gdy wał ma 12-18 łokci długości, to całą ósemkę piwa.

       Gospodarze chcieli się razem bronić przeciw tym obowiązkom, ale im odmówiono.

Dotyczy gospodarzy przysługującym żołdowe pieniądze.

       Mają swoje posiadłości wolne i mogą swoje imiona sami wybrać, ale muszą rocznie uiszczać opłatę 5 talarów na urząd w Opolu, w ratach kwartalnych ¾ kuranta ( grube srebrne monety ) i ¼ w ciętych monetach.

do góry

Dotyczy opłat służbowych i specjalnej służby, wyzwolonych dotychczas pańszczyźnianych chłopów.

1.      Mają oni obowiązek, 2 dni w tygodniu własnym zaprzęgiem konnym, a rocznie przy wiosennych i jesiennych zasiewach 16-32 dni we wszystkich pracach odrobić pańszczyznę, a mianowicie: bez wynagrodzenia.

2.      Oprócz tego mają oni rocznie zapłacić 12 talarów śląskich w gotówce .

3.      Dalej jest, że 1 morgę przez lato i 1 morgę przez zimę na zasiew zostawić.

4.      12 dni osobiście lub przez osobę zastępczą zbierać plony.

5.      2 wozy ryb 2-końmi aż do Ząbkowic Śląskich, albo najwyżej do 11 mil wieźć.

6.      Przez 4 dni 2-końmi materiał budowlany przewozić albo z kimś innym w 4 konie.

7.      I nareszcie różne inne zadane czynności wykonać.

Dotyczy chłopa małorolnego.

Ich obowiązek:

1.      Rocznie 6 talarów śląskich zapłacić,

2.      ½ morgi latem i  ½ morgi zimą pod zasiew własnym nakładem pracy przygotować.

3.      Co roku przez 6 dni, osobiście albo przez zastępstwo, wykonać roboty polne.

4.      Co drugi rok dostarczyć jeden wóz z rybami do Ząbkowic Śląskich albo na odległość do 11 mili.

5.      Rocznie przez 2 dni materiał budowlany dowieźć.

6.      Jak też inne zadane zobowiązania wykonać.

 do góry

Postanowienia specjalne.

1.     Czynsz pańszczyźniany.

Czynsz pańszczyźniany powinien być zapłacony za pokwitowaniem w zamku   w Opolu w ratach kwartalnych, ¾ w kurantach i ¼ w monetach ciętych.

2.     Pańszczyźniane prace polowe.

       Prace te chłopi muszą wykonać z własnym zaprzęgiem, z reguły z 4 końmi pociągowymi, z własnymi narzędziami rolnymi w czasie, w którym przez urząd zostali wyznaczeni,                         w folwarku Groszowice, albo z wyboru urzędu w folwarku Winów.

       Muszą każdemu chłopu przydzielony kawałek pola przed siewem zaorać, ziarno pobronować i w ogóle wszystkie prace polecone wykonać.

3.     O pracach żniwnych.

       12 względnie 6 dni żniwnych, każdy chłop sam albo inna osoba przez niego wyznaczona, musi w wybranym przez urząd folwarku w Groszowicach albo w Winowie odsłużyć, przez 4 tygodnie lub przez 2 tygodnie, 3 dni w tygodniu.

       Wyznaczeni pracownicy, gdy będą potrzebni do pracy w folwarku w Groszowicach, muszą być na miejscu pracy już o 6 rano i do wykonywania swoich prac muszą przynieść swój własny, w dobrym stanie sprzęt. Codziennie przysługuje im 3 godzinny na odpoczynek i na posiłek od 11 do 13 i od 16 do 17. Muszą pracować prawie aż do zachodu słońca, tak żeby do domu powrócić jeszcze przed jego zachodem.

       Ci pracownicy, którzy będą zatrudnieni na folwarku w Winowie muszą już o 5 rano wstać i dlatego przysługuje im pół godziny przerwy na śniadanie, a do tego 3 godziny w ciągu dnia na posiłek i wypoczynek. Dwa razy mogą przenocować na folwarku, a w trzecim dniu muszą być tak zwolnieni, aby być w domu jeszcze przed zachodem słońca.

       Na dojście i powrót jest zagwarantowana 1 godzina, w przypadku całodziennej pracy w 3 kolejnych dniach.

       Przy koszeniu trawy, albo zboża może być tym pracownikom podarowana połowa tych dni.

do góry

4.     Przewozy rybne.

       Każdy gospodarz z § 61 ma rocznie do wykonania jeden przewóz ryb, a z § 62 jeden na 2 lata przewóz ryb do Ząbkowic Śląskich, albo do odległości 11mil. Może on być 2 lub 4 zaprzęgowy.

       Z przodu jedzie dworski wóz.

Jeżeli odległość jest mniejsza niż 5 ½ mili, muszą wykonać podwójną ilość jazd.

Ryby są załadowane w beczkach. Ładunku powrotnego gospodarze nie muszą zabierać.

Jeżeli ktoś nie jedzie razem z innym chłopem, tylko własnymi 4 końmi, temu będą zaliczone 2 przewozy. Kto jedzie tylko 1 milę, temu będzie tylko pół dnia liczone.

5.   Przepisy ładunkowe.

       Zostały ustalone przepisy ile każdy musi załadować, a mianowicie:

12 korców pszenicy albo żyta lub grochu, soczewicy, prosa, lnu lub siemienia konopnego,

15 korców jęczmienia albo gryki,

18 korców owsa,

40 pakunków wełny,

45 ładunków słomy, jeden ładunek- 24 funty,

1 podkład długi do 20 łokci i gruby do 12 cali na końcu wierzchołka,

2 krokwie, nie obite, na końcu grube do 8 cali, jeżeli grubsze, to tylko jedna,

1 deska – kłodowa, gruba na 15 do 18 cali,

4 łaty

8 desek uszkodzonych,

15 desek dachowych,

40 tyczek chmielowych lub 4 pocięte w tartaku belki,

15 surowych lub 18 wysuszonych desek,

10 słabych lub 6 mocnych okorek,

1 dębowy lub bukowy słup, nie obity, gruby na końcu drzewa na 16 cali, a długi na 12 łokci,

26 sztuk niewyrobionych, długich na 2 ½ łokci, słupków ogrodzeniowych z twardego drzewa,

1 sążeń drzewa w polanach, 20 kop gontów, 150 sztuk cegieł murarskich, 300 sztuk płaskich narzędzi, 25 ciężkich rur, każde 2 ciężary do 15 stert policzono, 4 tony wapna, ale tona najwyżej 3 korce, 6 część jednego sągu kamienia tłuczonego.

       Worki do ładunku i beczki na ryby dostarcza właściciel ziemski. Całe to drzewo, które chłopi przewożą, winno być ścięte, a  gałęzie powycinane. Oni muszą to sami załadować i wyładować. Pod „twardym” drzewem rozumie się tylko dęby i buki, wszystkie inne, to „miękkie” drzewo.

       Piasek, glina, ziemia albo odpady mają być przewożone 2 zaprzęgowo. Długość i szerokość desek i kłonica u wozu jest dokładnie ustalona. Postanowiono też, czy ten wóz ma być ładowany na płasko, czy też na kupkę. Latem chłop musi jechać 8, a zimą 6 godzin. Za dwudniowy przewóz chłopi dostaną 2 srebrne grosze 3/13 groszy.

do góry

6.   Regulacja specjalnej służby pańszczyźnianej.

       Rok liczy się od 1 czerwca do 31 maja. Przez ten czas chłopi muszą wykonać swoją służbę. Ci co tego nie zrobią zostaną ukarani, a mianowicie : za każdą nie obrobioną morgę 15 srebrnych groszy, za każdy nieprzepracowany dzień przy żniwach 5 srebrnych groszy w  gotówce.

Przewóz ryb będzie wykonany w naturze.

 Żeby nie powstały pomyłki, każdy zaraz po wykonaniu pracy dostanie „znak pracy”, który wskaże jaką pracę chłop wykonał.

       Wszystkie wydatki, które chłop poniósł np. cło,  myto, stajniowe, muszą im zaraz po pracy być zwrócone.

7.     Darowanie czynszu pańszczyźnianego oraz specjalnego

czynszu przez pożar.

a)      Spali się dom mieszkalny lub gospodarczy, poszkodowany dostanie większą albo mniejszą ulgę w czynszu albo specjalnych służbach, zależnie od szkody.

b)      Spalą się wszystkie budynki mieszkalne i gospodarcze, to jest się na cały rok zwolnionym od wszystkich obowiązków.

c)      Spali się tylko budynek mieszkalny, otrzyma się zwolnienie na pół roku.

d)      Spali się budynek mieszkalny oraz stodoła, obowiązuje ulga do ¾ roku.

e)      Spalenie się stodoły przynosi ulgę do ¼ roku.

f)        Spalą się chlewy albo obory, ulga wynosi ½ roku.

Ulgi te obowiązują tylko w razie pożaru, w innych przypadkach nie.

do góry

8.   Dotyczy wolnych i pańszczyźnianych zagrodników.

       Pierwsi są zwolnieni od wszystkich robot i płacenia czynszu. Natomiast ci drudzy muszą odrobić służbę i zapłacić czynsz. Prac rzemieślników nie wolno im wykonywać.

Te postanowienia brzmią:

1.      Zagrodnicy pańszczyźniani winni każdy sam, albo przez odpowiednie zastępstwo, w każdym tygodniu całego roku przez 3 dni, z wyjątkiem omłotów, wszystkie przez urząd wyznaczone prace porządnie wykonać.

2.      Młóckę zboża wykonują pańszczyźniani poddani między sobą zmieniając się  co tydzień i muszą przy młócce zboża, z którego otrzymują 1 snopek jako zapłatę, 5 dni służyć.

3.      Od urzędu zależy, które dni w każdym tygodniu, zażąda zagrodnika do odrobienia owych 3 dni. Jednak nie może tych dni przełożyć z jednego tygodnia na drugi.

4.      Do takich robót, które wymagają umiejętności rzemieślnika lub artysty, zagrodnicy pańszczyźniani , nawet gdy te umiejętności posiadają nie mogą być zatrudniani.

5.      Z reguły muszą  zagrodnicy swoje obowiązkowe, tygodniowe dni robocze w folwarku Groszowice odsłużyć, jeżeli w tym folwarku, w którymś tygodniu nie ma pracy, to zagrodnicy muszą swoje obowiązkowe dni w innych folwarkach, zamku, młynach zamkowych, w lasach albo w innych miejscach wykonać. 

6.      Do wykonania dworskich robót muszą zagrodnicy przynieść swoje własne, różne narzędzia jak: fartuch do siewu, sierp, kosę z przyborami, grabie, krępulec, rydel, łopatę, karczówkę, siekierę, topór, młot, widły do gnoju, międlicę, czesarkę, nogę czesarkową, cep do młócenia, szuflę do zboża, skrzydło do zamiatania pyłu i miotłę, w dobrym stanie. Wszystkie inne potrzebne do wykonania prac dworskich najpotrzebniejsze narzędzia pracy jak i do poręby, np. piła do drzewa i żelazne kliny muszą być dostarczone przez urząd właściciela ziemskiego.

7.      Dostarczone przez urząd narzędzia nie mogą być zniszczone, ani zgubione, a po wykonaniu pracy muszą być zwrócone.

do góry

9.     Rozpoczęcie pracy.

            W półroczu letnim o 7 godz., poza tym o 8 godz..

            Po zachodzie słońca już powinni być w domu.

Regulamin pracy.

1.      Jeżeli praca była wyznaczona na 1 dniówkę, to musi być wykonana.

2.      Kto jest prędzej gotowy, ten może zostać wcześniej zwolniony, w innym przypadku, musi w przypisanym czasie pilnie pracować, aż do ukończenia pracy.

3.      Podczas przerwy obiadowej powinno się konie wypiąć z zaprzęgu i nakarmić je.

4.      W niedzielę i dni świąteczne nie wolno zagrodników zatrudniać do prac pańszczyźnianych, ale muszą pomimo świąt ich ustanowione tygodniowe pensum wykonać.

Za wykonaną pracę każdy dostanie legitymację pańszczyzny. Przepracowane dni będą zaznaczone na karbowanej lasce.

Wynagrodzenie.

       Do zarobku, za każdy odsłużony dzień, chłop pańszczyźniany bez różnicy płci otrzyma z urzędu ¾ miarki zboża, odmierzone i wypełnione po brzegi, a mianowicie 3/8 miarki żyta, 3/16 miarki jęczmienia, 3/16 miarki gryki, każda miarka szczególnie w ziarnach dobrze wyczyszczonych z urzędowego spichlerza w Groszowicach.

       Gdy ktoś przez chorobę, nieszczęście, śmierć, budowę domu albo remontu nie może przybyć, to może być zastąpiony przez dziecko albo służbę, ale przedtem musi dostać w urzędzie zezwolenie. Najwyżej na 2 tygodnie może być zwolniony z prac.

      Nie wykonanie robót, trzeba przez 2dni w tygodniu nadrobić (oraz zastępstwa).  Z tego można się uwolnić płacąc rocznie 4 talary i 24 srebrnych groszy do urzędu dominium.

do góry

Ogólne przepisy.

       Do przenocowania na oddalonym folwarku nie można nikogo zmuszać.

Są jeszcze dokładne przepisy dotyczące wiązania lin, międlenia lnu, wyrębu drzew i wszystkich innych prac.

       Jeden posłaniec może najwyżej nieść15 funtów. Może on być w obrębie pruskiego Śląska wysłany. Będzie mu to zaliczone do pańszczyzny.

Dotyczy wolnych chałupników.

       Wolni chałupnicy po wsze czasy są zwolnieni ze wszystkich dworskich prac ręcznych i z płacenia  czynszów. Dwaj wyznaczeni chałupnicy są zobowiązani, w czasie żniw przez 3 dni ręczne roboty wykonać albo wysłać kogoś na zastępstwo.

Dotyczy chałupników pańszczyźnianych.

      4 pańszczyźnianych chałupników z Groszowic jest zobowiązanych do odrobienia pańszczyzny na rzecz urzędu właścicieli ziemskich, corocznie w czasie lata przez 22 dni. Oni nie mogą do prac leśnych, młócki oraz jako posłańcy być wykorzystani. Otrzymają oni znak pańszczyzny jako dowód .

       Jako zapłatę oni otrzymują za 1 dzień ¾ miarki wyrównanej jak poprzednio .Za nie dotrzymanie tych dni, za każdy dzień zapłaci 1 srebrny grosz 1/88 denara kary. To zależy od urzędu, czy on te 22 dni odsłuży, czy te ustalone pieniądze zapłaci.

       Na koniec roku otrzyma jeszcze zapłatę w zbożu.

do góry

Dotyczy pańszczyźnianych komorników.

       Poddani komornicy mają też rocznie odpracować 22 dni służby ręcznej, w okresie letnim.

       Nie poddani komornicy, którzy chcą pracować, muszą porozumieć się  z urzędem.

       Dotyczy to też wszystkich innych wolnych poddanych.

Polowanie na wilki.

       Wszystkie gminy są winne leśnictwu Nowa Wieś i im podlegającym rewirom, pomoc przy polowaniu na wilki i to na koniu, przy czym  trzeba zwracać uwagę na wilcze ślady. Trzeba podstawić 7 lub 8 sani. Jest to w trosce sołtysa. Zarządzenia urzędnika leśnego trzeba przestrzegać. Polowanie może trwać dłużej jak jeden dzień, ale wtedy należy o tym powiadomić właściciela ziemskiego.

       Chłopi, którzy podstawili zaprzęgi otrzymają za każdy dzień zapłatę w wysokości 10 srebrnych groszy.

       Również na inne polowania, jak też zbiór siana i połów ryb są inne przepisy.

Sędzia gminny.

       Przez swój czas urzędowania jest zwolniony ze wszystkich obowiązków, ani nie otrzyma  żadnego odszkodowania za swoją służbę.

Miał obowiązki pańszczyźniane:

musi hodowlę ryb nadzorować w „stawie kaliskim”. Starszy służbą wybiera sobie pomocników, między innymi do kierowania połowem ryb w sezonie.

       Jest on zobowiązany dać sprawozdanie z wykonanych w tygodniu robót i wydanych znaków pańszczyźnianych.

       Również musi nadzorować gminne roboty przy ulicach, polnych drogach, mostach, budynkach itd.

       Sędziego gminnego wybiera gmina w ten sposób, że proponuje urzędowi 3 odpowiednich  gospodarzy i z nich jednego wybiera. Jeżeli nie wybierze żadnego, to trzeba nowych kandydatów zaproponować. Sędzia gminny ma do pomocy 6 osób, 4 z klasy chłopów, 1 z klasy zagrodników i 1 chałupnika. Oni stanowią wiejski sąd.

do góry

Służba dworska.

           Postanowienia brzmią:

1.      Do powołania urzędowej, dworskiej służby muszą być zdolni poddani z wszystkich klas, jak chłopi, zagrodnicy i chałupnicy, bez wyjątku, czy wolni, czy pańszczyźniani, jak również poddani komornicy oraz ich przydatne do służby dzieci obu płci, których jeżeli urząd potrzebuje, to za ustaloną zapłatę, wyżywienie i do użytku danym narzędziom trzeba oddać.

2.      Obowiązek, posłania na służbę dworską dzieci spoczywa na wszystkich urzędach      z poddanych gmin i także na urzędzie z Kup, który corocznie ma konkretną ilość z miejscowego pospólstwa jako posłanców do służby oddać.

3.      Urząd w Kup musi na żądanie urzędu  3/7 służby stawić, Groszowice wystawia 4/7. Muszą one pracować we wszystkich podległych temu urzędowi folwarkach, w zamku w Opolu, w młynach, gorzelniach, piwiarniach. Jeżeli te dzieci przepracują rok, to mogą zostać zwolnione, albo muszą w międzyczasie w danym roku znowu służyć, zależy to od ilości dzieci, które jeszcze nie służyły. Te, które nie mieszkają na miejscu muszą zostać odebrane zaprzęgiem. Za tą pracę otrzymają zapłatę, która będzie wypłacona co pół roku gotówką. Nie będą wypłacane pieniądze na buty, płótno, koszule itp. Leśnictwo, hutnictwo i budownictwo nie mogą żądać do pracy dzieci.

Na wyżywienie otrzymają co następuje:

a)      przez cały rok, tygodniowo 2 kupkowate garnce /dawna miara/?/, chleba żytnio- jęczmiennego, który musi im być w folwarku upieczony;

b)      w każdą niedzielę roku ½ funta dobrego i zdrowego mięsa;

c)      latem w poniedziałek, wtorek, piątek i sobotę do obiadu;

jedną czwartą kwartę kaszy jęczmiennej z tego „spichlerzowego” zboża i 1 kwartę odtłuszczonego mleka.

Codziennie na kolację ¼ kwarty „spichlerzowej” kaszy gryczanej i 1 kwartę odciąganego mleka.

W niedzielę i czwartek do obiadu pół miarki mąki jęczmiennej do klusek i ½ kwarty dobrego mleka do sosu, które będzie dodane do 1/16 kwarty mąki żytniej. Codziennie wieczorem ten sam wikt.

d)      Zimą we wszystkie dni, oprócz niedzieli i czwartku do obiadu do zupy ¼ kwartę odciąganego mleka i do tego wmieszania 1/16 kwarty mąki żytniej,  do drugiego dania na obiad 4 część kwarty wyżej wymienionej kaszy i oprócz tego ½ kwarty surowej kiszonej kapusty. W każdy wieczór w te dni, zupę z tych samych składników jak wyżej.

W niedzielę i czwartek do śniadania mąka do klusek, mleko i mąka do zamieszania, a do kolacji zupę, kaszę gryczaną i kapustę kiszoną.

                        Dla odmiany można służbie zamiast kiszonej kapusty, ziemniaki,                    

                        rzepę i  marchew dać, a mianowicie tyle, aby każdy był syty.

Na zakończenie roku i służby, jeżeli zasłuży każdy dostanie jeszcze 12 kwart masła i 18 kwart ziarna. W Boże Narodzenie, Wielkanoc, Zielone Świątki i odpust otrzymają 1 funt mięsa wołowego albo baraniego, pszenicę do upieczenia ciasta, a na Boże Narodzenie jeszcze połowę wybrakowanego karpia.

do góry

Przejście z niewolnictwa do wolności.

      Po roku 1740 zaczęto, przez ustalenie czynszu i honorowej służby, ciężką dolę poprzednich czasów ułatwiać. Z nowego porządku nie tylko poddani, ale też dzierżawcy byli zadowoleni, ponieważ pańszczyzna jak i czynsz były małe. To, przez Fryderyka Wielkiego wprowadzone Krajowe Ustawodawstwo i dalej przez swoich królewskich następców kontynuowane, stopniowo kierowało ku całkowicie wolnej własności i osobistej wolności.

      Ta pieczołowitość Fryderyka Wielkiego w złagodzeniu sytuacji wiejskiej ludności, zapowiedziała w ustawie z 10 września 1784r. rewizję ksiąg spraw gruntowych, która na Śląsku przez publikację z 12 grudnia 1784r była wprowadzona, skutkiem czego powstały nowe księgi spraw gruntowych, a dla Groszowic w 1803r.

      Dalszym krokiem na tej drodze było zarządzenie z 9 października 1807r. dotyczące ułatwień w posiadaniu i wolnym użytkowaniu własności, jak również osobistych stosunków ludności wiejskiej, które zniosło przymus służby.

      Uzupełnieniem tego była publikacja z 8 kwietnia 1809r., która pozwoliła na naukę rzemiosła za zezwoleniem właścicieli ziemskich.

      Dalsze główne momenty w rozwoju są to zmiany z 20 czerwca 1817r. i dekret z 7 czerwca 1821r.  Dalszy dekret uzupełniający z 2 marca 1850r. dotyczący obciążenia i regulację stosunków ziemiańsko- chłopskich, które u nas również miało znaczenie dla zniesienia obciążeń gruntowych i leśnych. Również dekret z 10 kwietnia 1865r., który dziesięcinę na kościelną konstytucję zniósł, był godny uwagi.

Po upływie terminu amortyzacji około 1926r. zostały własności naszych wiosek z każdego punktu widzenia wolne, tak dalece, o ile nie były obciążone hipotecznie.

Administracja przed i po wprowadzeniu niemieckiego prawa.

      W czasie polskiego prawa stał na czele naszych wiosek właściciel ziemski, a więc książęcy wójt, który w interesie swojego Pana nadzorował wykonanie zarządzeń księcia i jego urzędników, również wykonywał drobne sprawy policyjne i sądownicze. Taki wójt miał kilka wiosek pod sobą, które kształtowały rejon administracyjny. Kilka rejonów tworzyło „zamkowstwo” pod jednym kasztelanem albo hrabią.

Tak też Groszowice należały do książęcego zamku w Opolu.

      Hrabia zamkowy miał przede wszystkim główny nadzór nad książęcymi wioskami, ich służby i daniny mogły też być zastąpione przez innych urzędników np. przez trybuna.

Pod tą administracją dokumenty, mimo pewnego porządku, wskazują na dużą samowolę  i despotyzm.

Dopiero wprowadzenie prawa niemieckiego ustanowiło niemiecką władzę gminną, która zależała od decyzji miejscowych mieszkańców, którzy wybierali jednego dziedzicznego sędziego ze starszyzny i ławników ( to zostało wprowadzone na sposób niemiecki).

Sędziowie dziedziczni posiadali cały szereg przywilejów. Byli zwolnieni od danin i obciążeń i mogli przyznaną im ziemię swobodnie użytkować. Przysługiwało im również wolne prawo łowieckie. Drugim głównym obowiązkiem sędziego dziedzicznego było kierowanie policją.

W 16 wieku okazali się w ważnych sprawach policyjnych jako organ opolskiej policji dominalnej. Mogli oni przez trójznaczny artykuł z roku 1554 kłócące się wiejskie kobiety aresztować, ale tylko wspólnie z nestorami je przesłuchać i zaraz opolskiemu urzędowi domeny doniesienie złożyć. Kobieta, która rozpoczęła kłótnię musiała w końcu oddać nowy szaflik, a sędzia który nie złożył nakazanego meldunku musiał za karę zapłacić 1 fund pieprzu. Do 1820r. mogli też kobiety w dyby zamknąć, a mężczyzn do aresztu przy karczmie zamknąć, na który dominium bezpłatny budulec dostarczyło. Przed każdym postępowaniem sądowym i przed każdym wypuszczeniem musiano 8 szelągów zapłacić.

      Według artykułów wiejskich z 1559r. sędziowie sami wykonywali prawo o sadzeniu drzew owocowych, jak również o uprawie ziemi. Młodzież zdolną do pracy musieli oni, albo starszyzna do opolskiego zamku prowadzić.

      Później sędziowie otrzymali prawo do tymczasowego aresztowania, w pewnych przypadkach i okolicznościach mogli je wykonywać wszędzie. Inne obowiązki:

zarządzanie majątkiem gminnym, budową dróg, rowów i studni, opieka nad biednymi chorymi, pilnowanie porządku i obyczaju, nadzorowanie uroczystości niedzielnych oraz przybyszy i opuszczających robotników, podróżnych, żebraków i włóczęgów, dzielenie obciążeń gminnych i danin, zakwaterowania w czasie wojny i pokoju, roboty w służbie militarnej i ściąganie podatków.

 Miarodajne było nadto ogólne prawo krajowe zarządzanie wsią z 1801r., przepisy pożarnicze z 1766r. i uzupełniające nowsze zarządzenia.

      Sędziowie byli wybierani przez sąd regionalny i przez królewskie starostwa, a przez tych ostatnich było to potwierdzane.

      Ławnicy byli pomocnikami sędziów. Byli szczególnie wspomniani w tym trójznacznym artykule z 1554r. Ich zadanie polegało na tym, że mieli zastąpić sędziego i na jego prośbę udzielić mu pomocy.

Ta podstawa tej administracji wiejskiej została też utworzona wg prawa niemieckiego u nas podczas zebrania mieszkańców wsi. O tym zebraniu zwanym też „przykazanie” mieli być wszyscy powiadomieni przez sędziego i mieli wszyscy obowiązek zjawić się pod groźbą kary 2 groszy. Sędzia oznajmił rozkazy przełożonych i pozwolił podjąć decyzję w sprawach gminnych, które obowiązywały również w późniejszych czasach.

      Wg prawa niemieckiego utworzono tak zwane małe sądownictwo składające się z ławników pod przewodnictwem sędziego. Ważne akty dostarczano księciu, który otrzymał 2 części tych spraw sadowych, podczas gdy sędzia otrzymał 1 część. Decyzję sędziego musiano wysłuchać na stojąco. Na końcu musiano mu za ten wyrok podziękować.

      Objęcie władzy przez Fryderyka Wielkiego uwidoczniło się bardzo znacznym postępem w wymiarze sprawiedliwości.

do góry

Spojrzenie wstecz do okresu 1566r- 1780.

      Z roku 1566 zostały wpłaty podatków pobrane od następujących właścicieli:

Caspar Murowski, Wojtek Opa, Andrzej Scholz, Krull Paweł, Nawocky, Wojtek Ischirnecki, Vincent Schlinczecki, Andrzej Kokott, Tomasz Jarmus, Vincent Jelito, Marcin Smolny, Grzegorz Bieniecky, Maciek Piechota, Jan Senczellorz, Henriecki Karzy, Jan Podolny, Urban Sorcyla, Valtin Wendral, Piotr Marcalcky, Kalletr, Wojtek Kretschmer, Kuba Urwsar.

      Ksiądz ma 2 łany, które należą do kościoła i są wolne od czynszu. Chłopi zobowiązani do pańszczyzny są prowadzeni imiennie, jak ich osiągnięcia. Między tym znajduje się miód i ryba. W roku 1596 zostanie nazwany jakiś Wojtek Gotzwunder, który 39 srebrników podatku płaci. Też inni Niemcy jak Hoffmann, Kretschmer itd. są prowadzeni w tej księdze. W księdze spraw gruntowych z roku 1618 wykazana jest posiadłość i daniny posiadaczy. Są wymienieni: Walek, Schoz, 1 łan pola, 1 talar 4 srebrniki, Tomek pudlo od 1614r. obecny, 18 srebrników, Christina Piechota wdowa 1 łan pola, 1 talar 12 srebrników, Staniek Hoffmann 1 łan pola 1 talar 7 srebrn., Matthias Lachotta ½ łanu pola 19 srebrn. 6 groszy, Marcin Wolek 1 łan pola 72 srebrn., Josef Kielbasa 1 ½ łanu pola 1 talar 21 srebrn., Waclaw Buchta 1 łan pola 1 talar 7 srebrn.

      Jeden interesujący dokument z Groszowic z roku 1630 rozpoczyna się tymi słowami: „Tutaj Ferdynand III z łask Bożych z Węgier i Czech, Dalmacji, Chorawcji i król Słowenii, Arcyksiążę Austrii, Margrabia Moraw, książę Burgundii, książę Luksemburga i Śląska, Styrii, Karyntii, Krainy Wirtembergii, margrabia Łużyc, hrabia Habsburga, Tyrolu, wyznaje przed nami, naszym spadkobiercom i przyszłym książętom Opola i Raciborza itd.”

W tym dokumencie z powrotem otrzyma młynarz Michał Piechota, który się żalił, że jego młyn przez wrogie napady został rozgrabiony i zniszczony, wszystko co utracił. Jest na wieczne czasy wolny od wszystkich obowiązków, ma tylko jedną konkretną daninę do wykonania. Ten dokument jest podpisany przez Ferdynanda III i uwierzytelniony przez Karola Bogusława von Schweinichen, Karolsamuel von Jordan i Miklis.

      W protokole z roku 1726 czytamy, że oboje młynarze Czichon i Piechota płacą za niską daninę. Pierwszy zagubił swój dokument dziedziczny w wojnie szwedzkiej i dlatego musi być sporządzony nowy. Dochód obu zostanie skontrolowany.

      W tym (wspomnianym wyżej) roku mieszka tu 16 zagrodników i 13 chałupników. Między ich gruntami znajduje się twierdza. Nakazano im, aby trzymali 29 krów i wg tego liczy się ich daniny. Wymienionym posiadaczom wystawiono tabelę dochodową, a w niej napisano ile nakazuje się im wysiać zbóż, a mianowicie:

Marcin Mika, sołtys, 6 korców, Mikołaj Kondziela 4 korce, Jan Gromotka 5 ½ korca, Sebastian Kandziora 3 korce, Jan Zomas 6 ½ korca,, Szymon Kandziora 5 ½ korca, Tomasz Kielbasa 2 korce, Krzysztof Buchta 3 ½ korca, Szymon Smolin 6 korców, Veit Mazur 6 korców, Sebastian Kołodziej 6 korców, Szymon Kurpierz 10 korców, Ewa Mitschlin 2 korce, Bartomeusz Czioska 9 korców, Jan Kaluża 4 ½ korca, Krzysztof Marszalek 9 korców, Andrzej Katzmarz 8 korców, Grzegorz Czichon 4 korce, Krzysztof Piechota 2 korce, zależnie od jakości ziemi.

Podpisy: Bogusław von Schweinichen, Karl Samuel von Jordan i Miklis.

      Z roku 1726- następujący chłopi będą mianowani jako właściciele ogrodów owocowych:

Marcin Myka, Mikołaj Kondziela i Szymon Smolin, mają płacić od 13 ½ do 17 ½ podatku.

      Właściciele młyna, Jerzy Czichon i Krzysztof Piechota, u których podczas suszy wyschnie woda, mają płacić czynsz.

Jako sołtys jest podpisany Szymon Smolin.

Barany, krowy, kozy i hodowle świń mają: Marcin Myka, Mikołaj Kondziela, Jan Gromotka, Andrzej Piechota, Katarzyna Patzullin, Sebastian Kandziora, Krzysztof Buchta, Szymon Smolin, Veit Mazur, Sebastian Kołodziej, Szymon Kurpierz, Ewa Mischlin, Bartel Czioska, Jan Walluga, Krzysztof Marszalek, Andrzej Katzmarz, Jerzy Czichon, Krzysztof Piechotta.

      Chłopi tartaczni i wielkość ich posiadłości też jest mianowane wg ówczesnych stosunków, zgodnie z nimi musiały być opodatkowane następujące obiekty:

ogrody, nieużytki, ziarna albo garniec zboża, świnie obrośnięte tłuszczem, piwo, wódka, stawy, łąki, węgiel, twarde i miękkie drzewo, barany, krowy, kozy, zboże ozime i jare.

      W dniu 5 czerwca 1770 r. podatki od użytkowego bydła w Groszowicach  wynosiły 60 talarów i 10 srebrników, a dla tartaku 130 talarów i 18 srebrników, razem 190 talarów i 28 srebrników, a używanie młyna 77 talarów i 70 srebrników.

      W roku 1780 byli znani w Groszowicach następujący gospodarze:

Wolni chłopi: Franciszek Smolin, Jendra Kołodziej, Tomasz Passon, Błażej Piechotta /karczmarz/, Filip Kurpierz, Maciek Klisz, Urban Radziej, Franciszek Datko /karczmarz/, Tadeusz Piechaczek /młynarz/, Szymon Piechotta, Mathus Piechota  /młynarz/.

Chłopi pańszczyźniani: Wallek Mazur, Jaś Witolla, Mikołaj Kandziora, Marcin Warwas, Franciszek Buchta, Nathus Piechotta, Urban Klik, Jaś Marszollek, Jendra Malosek, Jaś Piechotta.

Wolni zagrodnicy: Piotr Niedziella, Caspar Roczek, Marcin Ochota, Matus Kocot, Jendra Białucha, Christek Gryosz, Franz Warwas, Piotr Łaska, Walek Kiełbasa, Blazek Barbas, Christek Elias, Jacek Kotulla, Błazek Mrochen, Christek Drzymała.

Wolni chałupnicy: Michel Drung, Franciszek Kania, Michał Janikula, Szmied, Franciszek Niedziella, Wawrzin Kuźnik, Jendra Elias, Mathus Kulka, Szymon Ochotta, Mikołaj Tomas, Maciek Kandziora, Antoni Ochotta, Sobek Sprzybilla, Szymon Kondziella, Jaś Siekierka, Lorenz Siekierka, Sobek Roczek, Ignac Kopidoll, Adam Giebel, Krzysztof Kiełbasa, Tomasz Roczek, Grzesio Kotzwunder, Jaś Zbiegły, Jakob Urla, Mathus Simon, Paweł Ciepla, Piotr Mansfeld, Maciek Widera, Urban Piechotta.

      Wszyscy posiadacze razem płacili rocznie 105 talarów ubocznych odsetek.

do góry

Wzrost liczby  ludności od 1534r. do 1863r.

      W 1534r. w Groszowicach było 25 osób. Mieli 26 łanów i 4 łany nieużytków.

/ Uwaga: Rozróżniano Flamandzkie i Frankońskie łany. Te pierwsze miały po 67 mórg, a te drugie po 100 mórg, ale przeważnie lasów./

1618.: 21 chłopów, 13 zagrodników i chałupników i 2 młynarzy.

1680.: w okolicy panowała dżuma (pomór). Całe Groszowice podobno wymarły. Przypomina o tym cmentarz pod lasem.

1723- 25 spisano znowu 21 chłopów.

1783: 21 chłopów, 16 zagrodników, 19 chałupników, 453 mieszkańców.

1863.:  18 całkowitych chłopów, 5 półchłopów, 16 zagrodników, 15 rolnych chałupników i 52 pastwiska chałupnicze, a las był bardziej z tyłu.

 

                                                                                                                                             c.d.n.

 do góry

Agata, Zygmunt, e-mail: stronapsp24@wp.pl